*
Szkoła
cieszyła się dobrymi wynikami w zawodach i turniejach sportowych. Osoby z
najlepszymi osiągnięciami sportowymi dostawały rekomendację do najlepszych
klubów sportowych w mieście, dlatego też na mecze szkolne przychodzili trenerzy
klubów ,a ci którzy posiadali talent chodzili na SKS-y i ćwiczyli pod okiem
profesjonalisty.
Następna
lekcją był W-F.
Lucy
zeszła schodami w dół do szatni aby się przebrać.
Szatnie
były małe, ściany obite drewnianymi panelami na których znajdowały się
wieszaki. Na środku stała ławka, co gorsza szatnia nie posiadała drzwi lecz
kotarę. Dziewczyny musiały uważać aby żaden z chłopców nie próbował je
podglądać.
Heartfilia
jako pierwsza weszła do szatni. Nie miała zamiaru się przebierać, przecież nie
musiała się wstydzić swojego ciała. A może jednak? Odkąd była małą dziewczynką
ojciec bił ją i upokarzał. Z czasem rany się goiły, a czasem rany pozostały
szpecącymi bliznami.
*
Pierwszą z blizn Lucy
nabyła mając 7 lat..
Dni stawały się coraz
dłuższe, zaś noce krótsze.
Pewnego
wiosennego weekend ‘u rodzina Heartfiliów urządziła rodzinnego grilla.
Dziś
każdy z domowników był pochłonięty przygotowaniami do grilla, nawet mała Lucy.
Z bloku technicznego i bibuły zrobiła kwiatuszki do wazonu który miały ozdabiać
stół.
Do
pokoju blondynki jak oszalały wpadł ojciec Lucy, widząc co robi córka
natychmiast zainterweniował. Wyrwał jej z rąk kawałek pociętej kartki i
nożyczki. Spod biurka wysunął kosz. Wszystko co zrobiła do tej pory wylądowało
w koszu.
-
Nigdy więcej nie chcę widzieć w twoich rękach tego narzędzia! – krzyknął i
wytargał brązowooką za włosy.
-
Tak tato.. – mruknęła.
W
jej oczach pojawiły się szkliste łzy.
*
Pod
wieczór cała rodzina usiadła przy wielkim stole na tarasie. Ojciec Lucy
pilnował grilla, zaś mama nakładała jedzenie i podawała. Atmosfera była bardzo
miła. Po paru kieliszkach alkoholu dorośli byli już pijani. Jedni byli w
lepszym nastroju ,a jeszcze inni wręcz przeciwnie. Jedyną trzeźwą osóbką była
blondynka. Pijany Jude wstał aby ponownie uczcić spotkanie rodzinne, mama Lucy
zdenerwowała się i wróciła do środka.
Zdezorientowana
dziewczynka nie wiedziała co zrobić. Jednak pobiegła za mamą.
Zdziwiony
Heartfilia zaraz po wzniesieniu toastu, pobiegł szukać żony. Siedziała znudzona
w kuchni z papierosem i gazetą.
-
Kochanie ty palisz? – spytał pretensjonalnie pan Heartfilia.
-
Nerwy! – rzuciła w męża gazetą.
Zdenerwowany
małżonek podszedł bliżej z zamiarem uderzenia, jednak Lucy zagrodziła ojcu
drogę przez co dostała w twarz. Strach sparaliżował jej ciało.
Kiedy
ojciec miał kontakt z alkoholem w domu dochodziło do niekontrolowanej przez
nikogo przemocy.
Rozjuszony
wrócił do stołu i przeprosił gości. Po chwili podszedł do grilla i
szczypcami chwycił kawałek rozżarzonego
węgla. Ponownie udał się do kuchni gdzie stała Lucy. Patrzyła się pustym
wzrokiem na ojca. Rodziciel złapał dziewczynkę za nadgarstek i do jej ramienia
przyłożył gorący węgiel.
Węgiel
przylgnął do ciała topiąc skórę. Brązowooka poczuła ostre pieczenie, a z bólu
nie mogła przestać płakać.
-
Zamknij się mała suko! – palnął i kopnął córkę mocno.
-
Przepraszam.. – mruknęła, a po jej policzku spłynęła kolejna kryształowa łza.
Jude
pociągnął dziecko za rękę do ciemnego pokoju.
Popchnął
ją w stronę pokoju i zatrzasnął drzwi zamykając je na klucz.
-
Jeszcze raz staniesz pomiędzy mną i mamą gówniaro następnym razem zajebie cię!
– krzyknął mężczyzna.
-
T-tak.. – wyszeptała Lucy cała trzęsąc się.
*
Kiedy Ojciec Lucy odszedł
mała Heartfilia z powrotem włączyła światło. Spod dużego łózka wyciągnęła
karton. W kartonie znajdowały się przeróżne albumy i dokumenty. W jednym z
albumów ukryła zeszyt – jej pamiętnik. Wyjęła zeszyt oraz długopis. Nie umiała
jeszcze dobrze pisać, była w pierwsze klasie podstawówki. Czasami sama ona
czytając pamiętnik musiała godzinami rozszyfrowywać co napisała..
23 lipca, 2004
Tatuś znów mnie zbił, chciałam tylko żeby mamusia była bezpieczna.
Teraz siedzę w brzydkim i zimnym pokoju.. to boli, co ja zrobiłam tatusiowi..
byłam niegrzecna? Teraz bardzo szcypie mnie ręka, jutro przeproszę tatusia!
Bardzo go kocham, mocno, mocno.. tak na 100% !! nie lubię jak jest zły..
mamusie też kocham bardzo..
,Lusia
Heartfilia odłożyła
zeszyt z powrotem na swoje miejsce, zgasiła światło w pokoju i zasnęła na
zimnej posadzce.
*
„ – Nie mam zamiaru się
rozbierać.. ” – pomyślała brązowooka.
Tylko ona siedziała na
ławce i nie przebierała się. Dziewczyny zaczęły znów plotkować. Zirytowana
blondynka wyszła z szatni i usiadła pod ścianą.
Grupka dziewczyn wyszła z
szatni i popatrzyła się jednoznacznie na Heartfilię.
- Jezu.. – burknęła i
przebrała się w strój od W-F ’u.
Obcisła bluzka i krótkie
spodenki idealnie podkreślały sylwetkę Lucy. Pomimo babcinego, przepraszam
babciny to nie pasujące określenie. Wyglądała jak chora na depresję wdowa. Tak,
dokładnie. Lucy miała ładne, zgrabne i proste nogi. Duże i jędrne piersi,
płaski brzuch i wcięcie w talii.
Miała kobiecą budowę,
jednak nie eksponowała jej w żaden sposób. Bała się ,że ktoś może zobaczyć jej
blizny. W dodatku „obnażanie” się dla mody nie było w jej guście. Robiła wręcz
odwrotnie. Wolała być opatulona dziesięcioma szalikami, golfami i rajstopami ,a
na to spodniami. – Cała Lucy.
Zadzwonił dzwonek na
lekcję, reszta dziewczyn wyszła z szatni.
Męska cześć klasy również
wyszła. Obie strony zaniemówiły, Lucy znów nie przejmując się całą sytuacją
przecisnęła się pomiędzy tłumem gapiów i dotarła na salę gimnastyczną.
*
Na salę wszedł nauczyciel
wychowania fizycznego. Był rudy i niski. Mimo swojego wzrostu umięśniony.
Ubrany w sportowy dres.
Cała klasa stanęła w
szeregu niczym w wojsku.
- Dzień dobry. –
powiedział „piskliwym” głosikiem nauczyciel.
- Dooooo…bry –
opowiedziała znużona klasa.
Lekcja wychowania
fizycznego została przyjęta przez wszystkich całkiem dobrze. Nikt nie miał nic
do zarzucenia, nie było też przeróżnych docinków, prócz tych na temat Lucy.
Klasa zdecydowała ,że
dziś zagrają w koszykówkę. Stworzono składy po pięć osób. Kapitanem drużyny
białych był Gajeel, zaś czarnych Natsu. W drużynie białych było czterech
chłopaków i jedna dziewczyna – Mirajane. W składzie czarnych były dwie
dziewczyny – Cana i Erza i trójka chłopców.
Obie strony grały bardzo
dobrze. Drużyna czarnych prowadziła ośmioma punktami. Dziewczyny siedzące na
ławce dopingowały kapitanów obu drużyn. Inni chłopcy tylko komentowali i
przechwalali się ,że potrafią grać lepiej, albo zwracali uwagę na niepoprawną
grę.
Najlepiej grał
różowo-włosy Natsu i Elfman. Gray i Gajeel również zasługiwali na uwagę.
Po skończonym meczu
połowa dziewczyn zaczęła się przystawiać do „świętej trójcy”. Zniesmaczona Lucy
udała się do szatni aby się przebrać, zresztą nie było sensu się przebierać w
strój do W-F’ u. Nawet nie ćwiczyła.
Po chwili dziewczyny
wróciły do szatni i zaczęły rozmawiać na temat kapitanów drużyn. Heartfilia
znów przysłuchiwała się rozmowom, ale nie usłyszała nic na jej temat.
*
Uwielbiała podsłuchiwać
rozmowy innych, była przewrażliwiona na punkcie plotek. Wolała być pewna ,że
ktoś coś o niej mówi ,niż żyć w kłamstwie i wyimaginowanym świecie dobra.
Następną lekcją
matematyka.
Samo słowo „matematyka” u
każdego powodowało odruchy wymiotne. Miła i pobłażliwa pani od matematyki była
jak milion w totka.
Przerwa była krótka,
trwała zaledwie pięć minut. Sala od matematyki znajdowała się na samej górze
,tak jak sala od chemii. Blondynka szybkim krokiem doszła do sali. Dzwonek znów
zadzwonił. Klasa miała rożne wyobrażenia jak może wyglądać pani od matmy.
Jedyni wyobrażali ją sobie jako seksowną kobietę w szpilkach z dużym biustem
,za to inni jako chimerę z zębami wampira i maczetą w ręku.
Pod salę podeszła kobieta,
niska i „koścista”. Była blondynką, włosy długie do pasa i prosta grzywka.
Nosiła okulary z różowymi oprawkami. Do tego mocny makijaż. Ubrana była w
sukienkę za kolana którą przyozdabiał duży pasek, sukienka nie miała rękawów.
Była koloru kremowego.
Zapanowała cisza, wszyscy
weszli do sali i usiedli bezszelestnie.
- Jak chcą to potrafią. –
uśmiechnęła się sympatycznie nauczycielka.
Lucy usiadła w pierwszej
ławce w środkowym rzędzie. Lekcja minęła spokojnie, bez żadnych rozmów.
- Dziękuje i do widzenia.
– rzekła matematyczka i znów uśmiechnęła się do uczniów.
Żadna z obaw ,ani też
oczekiwań nie sprawdziła się. Pani od matematyki to kobieta w średnim wieku ,w
dodatku bardzo sympatyczna. Zyskała sympatię klasy,
Ostatnimi lekcjami były
WOK i Język Polski z wychowawczynią.
*
Lucy usiadła pod salą i
wyjęła książkę. Otworzyła na kolejnej stronie , wzrokiem zaczęła dokładnie
śledzić tekst. Jednak po chwili przerwała, nie miała ochoty czytać ,tym
bardziej ,że była na najważniejszym rozdziale i wszystkie tajemnice poznałaby
wcześniej.
Na korytarzu rozległ się
dźwięk dzwonka, cała klasa ustawiła się pod salą.
Wychowawczyni miała
dwadzieścia siedem lat. Miała ciemne blond włosy do ramion oraz niebieskie oczy.
Miała na sobie turkusowy podkoszulek oraz zieloną koszulę ,a do tego czarne
legginsy i żółte baleriny.
Kobieta otworzyła salę i gestem
zaprosiła wszystkich do sali.
Sala była
Lucy standardowo usiadła
w środkowym rzędzie w pierwszej ławce.
- Dzień dobry. – rzekła chórem
klasa.
- Dzień dobry, dzień
dobry. – uśmiechnęła się wychowawczyni. – Słyszałam od pana od chemii ,że na
lekcji słyszał bluźnierstwa ,a w dodatku trzech panów się spóźniło. Za to inni
nauczyciele bardzo was pochwalili. – poinformowała nauczycielka i spojrzała na „świętą
trójcę”.
Mieli komiczne miny.
- Przepraszamy.. –
westchnął Fullbuster.
- W porządku, ale
następnym razem uduszę! – kobieta zażartowała i puściła oczko uczniom. –
Przewodniczącego klasy wybierzemy w piątek na godzinie wychowawczej, chciałabym
żebyście się poznali jeszcze. Teraz chciałabym przejść do lekcji
organizacyjnej. – dodała.
*
Po dwóch długich
godzinach zadzwonił upragniony dzwonek. Wszyscy wyszli z sali i udali się do
szatni. Heartfilia wzięła swoją reklamówkę z kozakami i usiadła na ławeczce.
Halówki z powrotem wrzuciła do siatki, zarzuciła torbę na ramię i wyszła ze
szkoły.
Truchtem wróciła do domu.
- Jestem.. – rzuciła i
udała się do kuchni.
- Cześć Lucy. –
powiedziała pani Heartfilia.
- Hej, gdzie tata? –
spytała otwierając lodówkę i patrząc na jej zawartość.
- W pracy, nie będzie go
do wieczora, nie jedz żadnych zupek, już robię obiad. – Layla zwróciła uwagę córce.
- Tak,tak.. – przytaknęła
blondynka.
Nagle kobieta upadła na
podłogę i zaczęła wymiotować.
- Mamo?! – Lucy podbiegła
do mamy.
- Nic takiego.. – kobieta
wstała i otrzepała fartuszek.
- Ty jesteś w ciąży
prawda?! – nagle źrenice Lucy powiększyły się i zaczęła szturchać matkę.
Rodzicielka stała w ciszy
patrząc ze zdziwieniem na córkę.
- Ojciec znów cię upił i
pieprzyliście się?! Prawda? – krzyknęła zdenerwowana brązowooka.
- Ja nie wiem.. –
wydukała Layla.
- Czego nie wiesz?
Konsekwencji seksu bez zabezpieczania się nie znasz? Nie żartuj sobie ze mnie,
dasz radę się zająć tym dzieckiem?! Może chociaż mi powiesz jak ma na imię,
który miesiąc? Ja już nie rozumiem nic.. przepraszam. – Lucy zaczęła szlochać,
puściła matkę i usiadła na krześle.
- Wiedziałam ,że tak
zareagujesz córciu. Czwarty miesiąc, płci nadal nie znam. Musimy i ciebie jakoś
wychowywać.. żeby podtrzymać nasze więzi, potrzebujemy nowego członka rodziny. –
opowiedziała spokojnie mama.
- Tak jak bym była nie
potrzebna, nigdy ze mną nie rozmawiacie. Zresztą ile tych momentów było kiedy
była szczera rozmowa. Zresztą nie będę dzisiaj jadła przy jednym stole z wami.
Zostaw w lodówce porcję dla mnie. – stwierdziła nastolatka i udała się do
swojego pokoju.
*
Kiedy
ostatnio Lucy uroniła łzę? Teraz wszystko dla niej przestało mieć sens, miała
ochotę krzyczeć w niebogłosy. Kiedy ostatnio się tak poczuła? Wczoraj,
codziennie, dziś. Kiedy piekło ustanie? Mogła sobie zadawać pytania, użalać nad
sobą, płakać. Z bagna i tak łatwo nie wyjdzie.
Witam moje kociaki, i
jak? Na blogu dodałam ankietę, chciałabym powoli wam zobrazować Lucy – jak ja
ją widzę w tym opowiadaniu. I Saga jak sam tytuł mówi – Blizny i Słowa. Sam
tytuł bloga; chwile piękne przemijają od razu. Troszkę drastycznie, i robię z
Lucy taką ofiarę życiową.. (Oj Oliwka znajdź inną zabawę niż znęcanie się nad
kimś) I ten pamiętnik WIEM ,że błędy to pisała tak jakby siedmio-latka.. I
odpowiedzi.. Baduum tsss MarryLay była najbliżej :3 LUDZIE DAJECIE LINKI DO
BLOGÓW UMIERAM, ALBO DAWAJCIE SKEJPY I POPISZMY JESTEM ZNUDZONAAAAAA ;_; Jak są błedy to sorka pisząc to w nocy móżdżek wysiada, he...he..nic. Następny rozdział niedługo ptasie kochasie:)
MEGA rozdział szybko się uwinełaś
OdpowiedzUsuńCzekam na następny z niecierpliwością
Pozdrawiam
CUDO!! to jest cudowne.
OdpowiedzUsuńJuż się nakręciłam na kolejny. Teraz pytanie kiedy go wstawisz ?? . Spokojnie, poczekam z niecierpliwością ^^. Nakręciłam się, napaliłam się!! XD.
Mizumi: eh znowu zaczyna
Cicho... No to czekam na kolejny cudowny rozdział.
Pozdrawiam i życzę wenki :*
buziaki :*:*
OHAYO ~!!! JAM JEST NATUŚKA-CHAN I JAM PRZYSZŁA (prawie, że przypadkiem) NA TWEGO ZACNEGO BLOGA I JAM (czy jak to się tam odmienia -_-) PRZECZYTAŁA TWEGO BLOGA ~!!! I JAM UWAŻA, ŻE JEST BOSKI *____________________*
OdpowiedzUsuń(G)rimmjow: Yo! Ja jestem Grimmjow ^ ^
(Nn)oitra: A ja Nnoitra ^ ^ Ej widziałeś te jej spektakularne wejście, aż czuję, że moja boskość została przyćmiona ._.
Muahahahahahaha :3 Ja wiem :3
Więc bloga znalazłam dzisiaj, a właściwie jakiś Kuroko na Baske odcinek temu i plus jeszcze jeden rozdział temu.
Nn: Twoje pojęcie czasowe jest dziwne xD
Bo to było tak: Znalazłam tego bloga, pierwsze to czytam ten cytat i oczywiście takie *Q* bo Słoń *Q*, no to od razu, aż chcę się bloga czytać! I przeczytała ten jeden rozdział i mi się spodobał i wgl był boski, ale potem musiałam sama przed sobą przyznać, ze jestem dopiero na drugim odcinku anime i trzeba trochę obejrzeć ^ ^ Ale juz po pierwszym nie wytrzymała i pow sb, że lecę czytać dalej ^ ^ i czytam ten drugi rozdział i mówię, że na ostatnim skomentuję i chcę już trzeci załączać, a tu takie dafug bo trzeciego jeszcze nie ma i jednym słowem rozbudziłaś we mnie fałszywe nadzieję i teraz jestem ciut załamana ._.
No ale przejdźmy do komentowania!
Na początek to miałaś świetny pomysł z tym, żeby Lucy była w domu bita, do Jude'a takie zachowanie (moim skromnym zdaniem) pasuję i nie ośmieliłabym się przyznać, że w anime również mogło dochodzić do aktów przemocy, ale na końcu Lucyna płakała i ja razem z nią, także grzechy Jude'a zostały wybaczone T^T
Potem... Więc... ŚWIĘTA TRÓJCA *Q* *Q* *Q* *Q* *Q* JARAM SIĘ NATSU... i Gajeelem i ewentualnie Gray'em ._. Nie no dobra żart wszystkimi się jaram xD *Q*
G: No to czyli już tutaj: "JARAM SIĘ NATSU... i Gajeelem i ewentualnie Gray'em" powiedziałaś, że się nimi wszystkimi jarasz ._. Czy ty możesz choć raz napisać coś z sensem i logicznym myśleniem? ._____.
D: ...
...
...
Nie xD
Ogólnie te dwie to jak tak już czuję, że to Lisanna i ... no może rzeczywiście Ever jak już napisała pani... nie pamiętam kto, ale zaraz sprawdzę by nie było braku szacunku z mojej strony :< Panna Ryu Katsu ^ ^
I trochę mnie tak odrzuca to, że ojciec Lucy biję ją bez powodu, a wręcz tylko po to, żeby ją uderzyć, a bynajmniej moim zdaniem powinno być tam małe wcięcie, tzw jego gadka i "Jeśli już zapomniałaś poprawnego zachowania się przy stole, to mogę cię go zaraz nauczyć" i może bardziej taki siarczysty policzek, a nie tak od razu z prawego sierpowego w brzuch... bynajmniej dla mnie to lepiej wygląda, ale to tylko rada ;) Od razu mówię, że to tylko moje zdanie i wcale nie musisz się nim przejmować, bo często ludzie nie lubią jak im się tak piszę ._. Także od razu wybatrz za te narzekania ._. Uznajmy, że to Grimmjow albo Nnoitra
G: Ej! D:
Nn: Zwisa mi to :3
Emmm to był więc pierwszy rozdział, a w drugim...
POZNALI SEKSAPIL LUCY!!! JEAH !!! DAWAJ LUCYNA...!!!
._.
...
...
...
Już się uspokoiłam ._.
Nie wiem co o nim napisać, tutaj było też jak ten Dżud zachował się, kiedy biedna Luszi miała tylko siedem lat T^T A jej matka Lajla paliła i za to miała dostać T^T A Luszi heros i te sprawy uratował biedną Lajle i za to aż wypaliła jej skórę T^T Naprawdę mi jej szkoda ;_______; I potem ten pamiętnik T^T A potem znów W-F nudne lekcje i wgl ;___________________________________; SOŁ KLOŁS
Chyba już kończę ;______________;
Mam nadzieję, że nie wyszedł za krótki ;________; Kolejne pewnie będę krótsze, WYBATRZ ;________________________;
Pozdrawiam ~!!!! I DUUUUZIO WENY ~!!!!
Nie mam skajpaja, mam gg: 39977483
A co do blogów, nie wiem czy czytasz Naruto, także wiesz... Jak coś to pisz, to ci wyślę moje ;) Sześć blogów: trzy o Naruciaku, jeden o jednopartówkach ze wszystkiego, a drugi o jednopartówkach z FT, a trzecie taki sb o mojej "wierze" xD
Jeszcze raz pozdrooo :*******************************
Tak teraz czytam to o tym moim narzekaniu i mówię ci, że jak nie będziesz wiedziała o co cho, bo " Przecież w pierwszym rozdziale to samo napisałam, o co jej może chodzić?"
UsuńTo chodziło mi chyba o to co się stało w tym rozdziale i tak bezpodstawnie ją uderzył, byleby tylko uderzyć, a bynajmniej mi sie tak zdawało, a przykład podałam zły, fakt.
W każdym razie sumimase i znów pozdrawiam ~!!!
~ Natuśka-chan & Grimmjow & Nnoitra
Przepraszam bardzo ale ta panna Ryu Katsu to tak naprawdę pan Ryu Katsu (taki szczegół mały) xD
UsuńD: OMFG PRZEPRASZAM D:
UsuńJa po prostu... WYBATRZ ;______________;
Wybaczam :D
UsuńMagiczna opcja, kopiuj, usuń i wklej i normalny komentarz ^^ Czemu nie wpadłam na to od razu .__. ?
OdpowiedzUsuńNowy rozdział, nowy rozdział, nowy rozdział *.* !!!!
Jaram się strasznie chociaż, że wiem o nowej notce już od 1:00 w nocy ? Ehh..Nie pamiętam godziny, już w nocy chciałam czytać, ale odezwało się sumienie...:
-O nieee...Tak nie będzie ! Do spania, ale to już !
No aleee, no błaaaagam ;___; Przecież to grzech nie przeczytać rozdziału na takim fajnym blogu ;c Nie mogę czekać !
-Przeczytasz jutro, w sumie to dzisiaj, ale nie teraz tylko później....
.
.
.
.
.
.
.
Dafuq .___.
No to uległam, poszłam spać...i zasypiałam godzinę.
Taka sb ironia .__.
Ale powracając do rozdziału ^^ Jude to taki tyran upośledzony ;__;
Jak można bić taką bezbronną Lucynkę, jeszcze taka słodka jest ;c I nic mu nie zrobiła .__.
Tak jak wspomniała poprzedniczka, Nana Kureiji Lucy pokazuje swój seksapil ;O
Czy Lucynka chce tego czy nie, to jest po prostu chodząca seks bombą i tyle ;__;
Powinien istnieć jakiś potajemny, szkolny klub czczący jej okrągłe kształty XD !
Natsu: Prooooszę przestań, bo dostanę krwotoku T.T
Marry: A ty skąd się tu wziąłeś .__. ?!
Natsu: Tylko przechodziłem obok...
Mhmm, ja już widzę jak przechodził. Też bym dostałą krwotoku na widok takiej Lucynki B|
Gdybym była facetem, rzecz jasna, żeby nie było jakichś niedomówień xD
No więc podsumowując:
Cud, miód, i malina ^^ Kocham twojego bloga. Czcijmy Lucynkę, a z Lisanną na stos, tak bez powodu.. ;--- Ślę wenę ^^ !!
Pozdrawiam MarryLay ;3
To jest cudne! *O*
OdpowiedzUsuńPorusza mnie życie Lucy :( szkoda mi jej, co ona takiego zrobiła? No właśnie, ona nic nie zrobiła, więc dlaczego musi mieć takie okrutne życie :(
Dzisiaj tak krótko komętnę, bo jest już późno :D
Pozdrawiam i życzę weny :*
Kolejny. Epicki. Rozdział.
OdpowiedzUsuńCholera, ale mnie to opowiadanie wciągnęło. ;-;
Nie mam słów, aby powiedzieć jak bardzo mi się podoba. Dlatego też lece do kolejnego rozdziału! <3
Tego jej ojca należy leczyć!!! I to na nogi, bo na głowę już za późno!!! Szczerze mówiąc piszesz świetnie, ale bardzo smutno... I popadam w czarną rozpacz. Ale mam nadzieję, że wkrótce życie Lucy się odmieni. Na lepsze oczywiście :D. Pozdrawiam i lecę dalej :)
OdpowiedzUsuń