wtorek, 18 lutego 2014

1. Piekło domowe, piekło szkolne.



*
W dzisiejszych czasach panuje powszechna znieczulica społeczna. Lucy pochodzi z bogatego domu, pełnego konfliktów i nieporozumień.
Rodzinny dom Heartfili, nie słynący z niczego dobrego, jest pełen goryczy i nostalgii.
Sama córka jest ofiarą przemocy ojca i jego dyktatury. Ostry reżim. Wojskowe traktowanie to codzienność, kiedy coś jest nie pomyśli, ojciec podejmuje najgorsze środki wychowania. Środki drastyczne, niecenzuralne i „szorstkie”.
Dziś Lucy rozpoczyna naukę w średniej szkole. Obawia się odrzucenia ze względu na jej wygląd zewnętrzny. Nie dbała o siebie. Obgryzione paznokcie, niewyregulowane brwi. Do tego ubiór, fatalny. Zawsze nosiła golfy, dziś już niemodne. I te zwykłe halówki – targówki. Przecież było ją stać na normalne ubrania, więc dlaczego nosiła takie? A włosy? Jeszcze gorsze, rozdwojone końcówki, tłuszcz na głowie. Gorszego początku szkoły żadna nastolatka nie mogłaby by sobie wyobrazić.
*
Blondynka wstała dziś dość wcześnie. Miała więcej czasu na naszykowanie się. Zaraz po przebudzeniu się jej pierwszą czynnością była poranna toaleta. Nie zajmowała jej dużo czasu, wówczas gdy innym dziewczynom całe trzydzieści pięć minut, jej jedynie pięć. Uczesała włosy w nieschludnego kucyka, umyła zęby i ręce. Następnie się przebrała w zwykłą białą koszulę z długi rękawem i czarne sztruksowe spodnie. Była w zasadzie gotowa do wyjścia.
Zeszła na dół na śniadanie, nienawidziła jeść posiłków z rodziną wiedząc jak to może się skończyć. Blondynka usiadła i zaczęła jeść to co miała pod nosem bez większych namysłów.
Jak zwykle przy stole panowała nerwowa atmosfera i grobowa cisza, nikt z nikim nie rozmawiał. Od czasu do czasu można było usłyszeć „dziękuje”. Śniadaniem zajmowała się sprzątaczka – kucharka, która dostawała pokaźną pensję za wykonywaną pracę.
- Dziękuję – Lucy przytaknęła głową i udała się na przedpokój.
Ojciec zagracił córce drogę, złapał ją za nadgarstek i uderzył w brzuch. Upadła na kafelki w kuchni.
- Brak ci manier przy stole – powiedział ironicznie i odszedł.
Blondynka jęknęła z bólu. Znów dostała. Był to dość łagodny wymiar „kary” ze strony ojca, kiedy indziej bił ją pasem albo gasił papierosa na jej rękach.
Gdy ból ustał udała się na przedpokój by założyć buty i wyjść.
- Wychodzę – rzuciła na odchodne i wyszła z domu.
Na dworze było dość gorąco, mimo schyłku lata upały wciąż dopisywały. Lucy miała krótką drogę do szkoły, zaledwie siedem minut. Po drodze do szkoły towarzyszyły jej duże i ładne domy oraz ogród botaniczny.
Szkoła znajdowała się centrum Katowic, ani nowoczesna ,ani przestarzała. Zwykłe liceum z orlikiem. Budynek był spory i sprawiał wrażenie opuszczonego, tynk pomalowany beżowym akrylem gdzieniegdzie odpadał. Do tego zacieki powstał w wyniku deszczu, i duże okna ,a na nich powieszone zdobione firanki które były porwane i pozaciągane. Największą uwagę oko przykuwało do tabliczki powieszonej nad głównym wejściem szkoły. Znajdował się na niej adres.
Blondynka weszła mozolnie po schodach, rozejrzała się dookoła budynku. Stanęła przed głównym wejściem szkoły i sprawdziła w której klasie się znajduje.
- Klasa 1..a..b..c! – blondynka przejechała opuszkiem palców po kartce na której znajdowała się lista uczniów.
Rozpoczęcie roku 1 klas zaczynało się dopiero o 9:30, Lucy miała jeszcze pół godziny na spokojnie zwiedzanie szkoły. Korytarz szkolny był duży ,po lewo znajdowały się okna i kaloryfer zabudowany deskami, zaś po prawo tablice i powieszone nad nimi donice. Dalej znajdowały się ławeczki i sale. Po drugiej stronie znajdował się sekretariat i stołówka.
Po zadzwonieniu dzwonka drugoklasiści uroczyście po odśpiewaniu hymnu udali się do swoich sali wraz z wychowawcami. Lucy przysiadła na jednej z ławeczek i zaczęła się przyglądać grupce uczniów. Jeden z nich zwrócił wzrok w stronę Heartfili i pokazał jej środkowego palca. Blondynka odwróciła wzrok. Poczuła się nieswojo.
Nie spodziewała się takiego przywitania w nowym środowisku, tym bardziej ,że było to bezpodstawne. – Przynajmniej według niej. Była wrażliwa, mimo to dusiła wszystko w sobie, nie mogła pokazać swojej słabości. Zbytnio bała się ojca. Była sama ze wszystkim od przedszkola, prywatna szkoła, brak kolegów i koleżanek oraz reżim, ten najgorszy..
*
 „Żółtodzioby”. - Tak starsi nazywali młodszych, często zdarzały się akty przemocy wobec młodszych uczniów, w tym roku jednak wprowadzono zmiany do szkolnego regulaminu.
Do szkoły zaczęli się schodzić inni rekruci gimnazjów, zrobiło się głośno i duszno.
W tym roku nabór był bardzo duży, powstało sześć klas po trzydzieści osób. Do klasy A mogły się dostać osoby z dobrą średnią i wynikami testów, wszystkie klasy były profilowane.
Z tłumu najbardziej wyróżniały się bliźniaki które się wygłupiały i zaczepiały dziewczyny. Wyróżniał się też wysoki i muskularny blondyn który siłował się z każdym chłopakiem. Po za tą trójką było sporo innych hałaśliwych osób.
Na zegarze wybiła godzina dziewiąta trzydzieści, Lucy z trudnością przedostała się przez dziki tłum na sale gimnastyczną.
Sala gimnastyczna była spora i dość przestronna, była w złym stanie, jednak nadal mogła funkcjonować. Beżowe ściany, lakierowana podłoga i duże okna których nie zasłaniały brzydkie firany lecz kraty.
Na środku stała pani dyrektor, a po bokach sali wychowawcy czekający na swoich podopiecznych. W sali panował gwar i duchota, rozmowy ustały po zaczęciu przemowy powitalnej przez dyrektorkę
- Szanowni Państwo, drodzy uczniowie.
Witam Was serdecznie na uroczystym apelu inaugurującym nowy rok szkolny 2012/2013
Rozpoczynamy kolejny rok szkolny, mam nadzieję, że wszyscy bardzo dobrze odpoczęli w czasie wakacji, nabrali sił i zapału do pracy, która nas wszystkich czeka.
Moi drodzy jak w poprzednich latach w czasie wakacji staraliśmy się wykonać remonty, aby szkoła była dla was bardziej miła, ładna i przyjazna. W klasach nie ma już pieców kaflowych, są zamontowane nowe, piękne grzejniki. Dzięki temu będziecie mogli uczyć się w o wiele lepszych warunkach, a czas spędzany w murach szkoły będzie dla nas miły i owocny, w ładnym, estetycznym otoczeniu.
W tym roku szkolnym będą również organizowane ciekawe zajęcia pozalekcyjne i koła zainteresowań. Zorganizujemy zajęcia taneczne, koło plastyczno-techniczne, warsztaty plastyczne, koło matematyczne, koło humanistyczne, zajęcia sportowe – wiosłowanie na ergometrach, zajęcia karate, dodatkowe zajęcia z języka angielskiego i niemieckiego. Będzie działało szkolne Koło Caritas, dla uczniów klas będzie działał nadal chór „Primavera”, będą organizowane wyjazdy na basen i zajęcia świetlicowe oraz organizowane spotkania z interesującymi ludźmi, realizowane projekty, będziecie wyjeżdżać także na ciekawe wycieczki.
     Chciałabym aby priorytetowymi zadaniami dla Was było osiągnięcie jak najwyższych wyników w nauce zarówno z poszczególnych przedmiotów jak i na maturze, osiąganie sukcesów w konkursach, godne reprezentowanie naszej szkoły w każdym miejscu i sytuacji oraz rozwijanie zainteresowań i zdolności, które przecież każdy posiada. Musicie pamiętać, że uczniami jesteście nie tylko w szkole ale też kiedy przebywacie na boisku, na wycieczce, czy na zabawie i obowiązują Was zawsze takie same zasady zachowania.  – przemówiła pani Dyrektor.

Odśpiewano hymn. Klasy udały się do swoich sali. Lucy podążała za swoją wychowawczynią do sali.
*
Sala znajdowała się na pierwszym piętrze. Wszyscy weszli do sali i zasiedli w ławkach. Heartfilia usiadła sama na końcu.
- Dzzzieeeń dobry. – wydukała klasa chórem.
- Dzień dobry, nazywam się Kaja Bosko, a uczę języka Polskiego i wiedzy o kulturze. Będziemy się widzieć codziennie, co mnie bardzo cieszy. Chciałabym abyście byli uważni i rozsądni. Liceum nie jest już sielanką, matura i materiał z jakim musicie się zmierzyć jest duży i trudny. Liczę na współpracę i szacunek. Plan lekcji należy odebrać z sekretariatu, w zeszłych latach był podawany przez nas – nauczycieli ,jednak w tym roku szkolny regulamin i niektóre procedury przeszły reformę. Nie mam zamiaru narzucać wam dużej ilości materiału w pierwszym semestrze, ale skupimy się na pracy w grupach. Chcę zobaczyć jak się dogadujecie, to tyle. Sprawdzę obecność. – wygłosiła wychowawczyni i usiadła przy biurku.

 Po sprawdzeniu listy obecności połowa rozeszła się do domu, a niektórzy zostali jeszcze w szkole, Lucy udała się po plan lekcji do sekretariatu ,na nieszczęście do sekretariatu była długa kolejka. W dodatku była na samym końcu, a przed nią stały dwie głośno „myślące” dziewczyny. Zaczęły się popychać, jedna z nich nie chcący popchnęła Heartfilię. Blondynka niefortunnie upadła na ziemię. Poczuła ból w lewym kolanie ,mimo to w stała i otrzepała ubrania. Nie usłyszała nawet jakiegokolwiek przepraszam. Zdenerwowana podeszła do dziewczyn.
- Czy w domu nie nauczyli cię mówić przepraszam? – powiedziała podirytowana blondynka.
- Zamknij się pizdo, nic złego ci nie zrobiłam. – odpowiedziała jedna z dziewczyn.
- Ja tylko mówię co myślę.. – westchnęła brązowooka i poddała się.
- A ja robię co chcę, jeszcze się policzymy. – oświadczyła.
Na twarzy Lucy zagościło przerażenie. Co gorsza dziewczyny z którymi przed chwilą się pokłóciła były z jej klasy. Zastygła chwilowo w bez ruchu, jednak po chwili ruszyła do przodu. Kolejka była mniejsza, a w końcu po dłuższym czasie udało się jej dostać do sekretariatu.
Sekretariat był niewielki, żółte ściany, tablica i duże biurko na którym znajdowały się przeróżne faksy, dokumenty i inne papiery. Przy biurku siedziała kobieta w średnim wieku o blond włosach. Na jej twarzy gościł radosny uśmiech który idealnie podkreślał jej zielone oczy. Na pierwszy rzut oka wydała się skrupulatną pracownicą, tak też było. Była lubiana wśród uczniów ,a także pracowników szkoły.
Lucy niepewnym krokiem weszła do sekretariatu.
- Dzień dobry. – bąknęła blondynka.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – uśmiechnęła się sekretarka.
- Chciała bym odebrać plan lekcji.. um można? – spytała Lucy.
- Jasne, z której jesteś klasy? – zapytała.
- 1c, Lucy Heartfilia. – mruknęła nastolatka.
- Proszę, oto on. – pracownica podała plan i ponownie się uśmiechnęła.
- Dziękuje.. – powiedziała Heartfilia i wyszła z sekretariatu.
*
Dzień nie zapowiadał się dobrze, upał doskwierał, a ciemnych chmur przybywało. Spadły pierwsze krople deszczu. Lucy poczuła przyjemny chłód. Stanęła w miejscu i zamknęła oczy. Jej piekło się dopiero zaczynało. Wiedziała o tym dobrze, ale skąd? – Być może to jej intuicja.
Blondynka przemoczona do suchej nitki wracała do domu, teraz nie problemem było się zaziębić.
- Jestem. – burknęła i szybko wbiegła po schodach do swojego pokoju.
Pokój Lucy był nieduży. Brązowe ściany, tapczan w prawym rogu. Dalej stał telewizor. Naprzeciwko niego znajdowała się komoda i biurko z krzesłem biurowym. Jej pokój nie przypominał pokoju nastolatki, lecz starej baby albo dziadygi. Beznadziejny ubiór, babciny pokój i niezadbana cera. Kwestia gustu? Kto wie..
Na zegarze wybiła 12.
„- tak dużo czasu, ile jeszcze będę musiała znosić to?” – pomyślała i położyła się, spoglądała na biały sufit. Kolejny nudny dzień, kolejne konfrontacje i kolejny dzień w piekle. Schemat codzienności. W wariatkowie miałaby lepsze traktowanie. Nagle z transu wybudził ją głos matki.
- Lucy czy mogłabyś wywiesić pranie?! – krzyknęła z dołu pani Heartfilia.
- Tia.. – odpowiedziała i zeszła na dół. – Zaraz.. od kiedy.. – powiedziała sama do siebie brązowooka.
Nastolatka zeszła na dół i zabrała od mamy kosz ze świeżym praniem. Spojrzała na rodzicielkę.
- Źle wyglądasz. – stwierdziła blondynka.
- Komplementy od własnej córki, chyba nie chcesz żebym poszła do ojca? W dodatku kiedy pracuje jest spięty. – rzekła.
- Nic z tych rzeczy, mniejsza z tym.. – Lucy westchnęła i udała się do suszarni.
W błyskawicznym tempie wywiesiła pranie. Pracami domowymi zazwyczaj zajmowała się mama Lucy lub sprzątaczka. Jednak dziś sprzątaczka mogła zostać jedynie z rana, ponieważ miała do załatwienia sprawy.
Lucy nie miała żadnych obowiązków, wszystko robili za nią dorośli. Kiedy była potrzeba pomagała i nie unikała tego wiedząc co może ją spotkać kiedy sprzeciwi się komuś.
*
Resztę dnia Lucy spędziła na oglądaniu telewizji. Potrafiła cały dzień przesiedzieć oglądając cokolwiek, nie musiała jeść ,ani pić. Żyła razem z telewizją. Na dobre i na złe.
Był wieczór, Lucy spojrzała na swój jutrzejszy plan.
1.Chemia 201
2.WF
3.Matematyka 208
4.Przedsiębiorcze 11
6.WOK 102
7.J.Polski 102
Blondynka westchnęła i spakowała się. Potem wzięła szybki prysznic i położyła się do snu. Z minuty na minutę jej powieki stawały się cięższe, w końcu usnęła. Wyglądała jak niewinny aniołek – tylko kiedy spała.
*
Heartfilia wstała wcześnie jak zwykle. Miała więcej czasu. Udała się do łazienki, umyła zęby i twarz. Włosy pozostawiła w nieładzie. Ubrała się w brązowy golf i czarne dzwony. Wyglądała jak stara wdowa, po II wojnie światowej. Na ramie zarzuciła torbę i udała się na przedpokój. Dziś nie miała ochoty jeść śniadania.
Ojciec złapał Lucy za nadgarstek i przycisnął ją do ściany łapiąc mocno za szyje. Zaczęła kaszleć i dusić się. Kiedy ojciec zauważył ,że traci równowagę puścił ją. Bezwładnie upadła na płytki, jednak po chwili ocknęła się, założyła buty i wyszła z domu.
Na dworze było umiarkowanie, droga była jeszcze wilgotna od wczorajszego deszczu. Wszędzie było błoto.
Szkoła nie zachwycała, jednak miała swój „swoisty” urok.
Blondynka zeszła schodami w dół do szatni. Boksy nie były duże, kraty pomalowane na niebiesko i przypadkowa wykładzina, a naprzeciwko boksu czerwone ławeczki. Boks klasy Lucy znajdował się zaraz przy wejściu.
Weszła i rozejrzała się dookoła. W szatni znajdowały się może cztery osoby. Było dość wcześnie, nadal czterdzieści minut do dzwonka. Lucy zapoznała się z szatnią i zmieniła kozaki na halówki. Reklamówkę z butami odwiesiła. By uniknąć zamieszania udała się pod salę w której miała odbyć się pierwsza lekcja. Heartfilia usiadła na ławce i wyjęła książkę którą zaczęła czytać jeszcze w wakacje.
Po dłuższym czasie zaczęli się schodzić inni. Każdą z osób prześledziła wzrokiem. Największe obawy miała wobec dwóch dziewczyn z którymi wczoraj o mały włos nie wskoczyła sobie do gardła. Na szczęście żadna z nich nie rozpoznała jej. Lucy znów zaczęła samotny żywot, nikt z klasy nawet jej nie poznał. Nie chciała wykonywać pierwszego kroku, zresztą nie musiała , ponieważ doskonale wiedziała ,że nawet jeżeli zamieni dwa czy trzy słowa to później i tak jej osoba odejdzie w niepamięć.
Zadzwonił dzwonek, wszyscy weszli do sali.
Blondynka usiadła sama w środkowym rzędzie, przed nią nikt siedział.
Sala była duża i zadbana. Były tu rolety i stanowiska przy których wykonywano doświadczenia oraz duża interaktywna tablica.
Do sali wszedł mężczyzna w wieku średnim przy kości, nosił okulary i był łysy. Znudzona brązowooka zaczęła notować wszystko co mówił nauczyciel. Na tyłach można było usłyszeć szmery i gwizdy. Lucy uważnie zaczęła słuchać kolegów i koleżanek. Usłyszała tylko docinki na jej temat. Zdenerwowany nauczyciel podszedł z dziennikiem do osób siedzących na tyle. Rzucił dziennik na ławkę. Zapanowała cisza.
- Może następnym razem ty się zajmiesz wypełnianiem dziennika i prowadzeniem lekcji, bo skoro rozmawiasz to rozumiem ,że twoja wiedza jest doskonała. – powiedział głośno nauczyciel.
- Przepraszam.. – odezwał się uczeń.
*
Przez połowę lekcji nikt nie miał się zamiaru odzywać. Nagle do sali jak opętany wpadł kruczowłosy chłopak ,a zanim dwóch innych.
- Słucham? – krzyknął mężczyzna.
- Ups… - wymamrotał jeden z nich.
Kruczowłosy chłopak był dobrze zbudowany, miał krótkie czarne włosy. Był ubrany w biały T-Shirt z napisem „Dope”, niebieskie rurki z obniżonym krokiem oraz białe vans’y.
Patrzył się teraz wzrokiem niewiniątka na nauczyciela.
Drugi z nich miał różowe włosy? Tak różowe. Był dobrze zbudowany, miał niesamowite zielone oczy. Ubrany w czarno-zielone air max’y, czarne rurki i ciemnoniebieską bluzę z melanżu. (materiał) Natomiast trzeci z nich miał długie i szpiczaste włosy do pasa i czerwone oczy. Wysoki i umięśniony. Ubrany był w szary dres, adidasy i koszulkę z nadrukiem.
Dziewczęca część klasy zaniemówiła. Jedynie Lucy jak gdyby nigdy nic nie zwróciła uwagi na chłopców. Rozwiązywała zadnia na tablicy, a pan je sprawdzał.
- Święta trójca zdradzi swe imiona? – po dłuższe chwili profesor odezwał się.
- Gray Fullbuster.. – rzucił kruczowłosy i usiadł w ławce.
- Natsu Dragneel. – rzekł Dragneel i usiadł z Gray’em w ławce.
- Gajeel Redfox. – Redfox uśmiechnął się i puścił oczko dziewczynom.
Nikt dalej nie uważał, ponieważ wszyscy byli zajęci przybyszami z „kosmosu”.
Gdy Heartfilia skończyła robić zadania usiadła i znów przysłuchiwała się przeróżnym komentarzom innych. Ową sielankę przerwał znów nauczyciel.
- Do domu macie dziesięć zadań ze strony dziewiątej, nie dziękujcie mi Jestem hojny, mózg pracuje. Ocalę wasze szare komórki które są na skraju wymarcia. – wygłosił ironicznie mężczyzna.
- Haha kurwa zabawne. – mruknął pod nosem jeden z uczniów.
- Dobrze więc macie kolejne dziesięć zadań. – dodał.
- COOOO?! – krzyknęła klasa chórem.
Zadzwonił dzwonek.
Witam, tutaj Kicchin~desu! Objawiam się z nowym opowiadaniem, łudząco podobnym do tamtego. Ale tutaj się będzie działo! (zaciera rączki). No nic, i jak wyszło? Co myślicie? Do Lucy podchodzę z dystansem, a tak jakoś..hy hy hy *mroczny śmiech*
Mam dla was parę pytań ten kto odpowie, będzie dostawał wcześniej rozdziały.
1)  Czemu Lucy o siebie nie dba? (początek, scena w jej pokoju.. tia ale podpowiedź)
2)  Kim są dziewczyny które groziły Lucy?
3)  Czemu mama Lucy prosi ją o wywieszenie prania, i czemu sama Lucy przyznaje ,że jej mam wygląda źle?
4)  Dla kogo damska część zaniemówiła?

9 komentarzy:

  1. Ale super *.*
    Szkoda mi Lucy :c
    Zapowiada się naprawdę ciekawie :D
    A teraz odpowiem na pytania XD:
    1) Nie dba o siebie, ponieważ... kurde no nie wiem jak to napisać T.T XD
    2. Myślę, że to Lisanna i... i... Juvia? xD
    3) Tego nie wiem T.T
    4) Damska część zaniemówiła gdy ujrzała Gray'a, Natsu i Gajeel'a :D <3 Nomć, ta scena była boska XDD, miałam ochotę płakać, czytając ten rozdział, ale końcówka mnie rozjebała na kawałki :D
    Nauczyciel zadał 10 zadań, a potem ktoś powiedział kurwa i nauczyciel dorzucił kolejne 10 zadań i cała klasa COOOOOOOOOO :D
    To tyle :D
    Dodawaj jak najszybciej 2 rozdział bo nmg się doczekać *O*
    Ślę duże pokłady weny! :)
    ~~Shelia

    OdpowiedzUsuń
  2. Shi - Ubóstwiam ten rozdział ! *O*. Piękne ! Super ! Cudowne ! No słów mi brakuje !!!
    1.Bo to normalne ? XD
    2.Lisanna. Nie cierpię jej xD
    3.Bo jej nie lubi ? xd
    4.Zaniemówiła, bo zobaczyła Gajeela w dresie ? Yoł ? xd
    Oczekuje na kolejny rozdział ! Ja ne ! Życze zdrowia i weny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaaaaaki świetny blog *.* Bardzo podoba mi się opowiadanie, jestem ciekawa jak dalej pociągniesz historię ;*
    1.Nie dba o siebie, bo nie obchodzi ją swój własny wygląd. Nie ma przyjaciół, chłopaka, więc nawet gdyby chciała to nie ma dla kogo tego robić, pomijając własną osobę. Z resztą i tak chyba nikt nie zwraca na nią uwagi więc po co marnować siły na coś takiego ;> ?
    2. Ja obstawiam, że to była Lisanna i Mirajane ? Cana i Erza ? Oj, to jest trudne xD Bohaterowie mają inny charakter w twoim opowiadaniu więc jestem gotowa na wszystko :D
    3. Może matka Lucy jest w ciąży :oo ?! Nie wiem czemu, ale to było pierwsze co przyszło mi do głowy xD Albo ojciec Lucy się nad nią znęca.
    4. Damska część zaniemówiła na widok ''Świętej Trójcy'' hahahah. Kocham cię za to xD 1
    Czekam na następny rozdział a bloga dodaje do ulubionych ;3
    Pozdrawiam MarryLay

    OdpowiedzUsuń
  4. I mam do ciebie pytanie XD
    Czy tutaj będzie NaLu? :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział to dopiero początek a ja już wiem że to będzie coś MEGA
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
    Życze duużo weny i Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. 1)Nie dba o siebie bo nie ma dla kogo
    2)Lisanna i hmm... może Evergreen
    3)Może matka Lucy jest śmiertelnie chora
    4)Natsu of course

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowicie ciekawy rozdział! Oczywiscie już lecę czytać następny, ale najpierw wyraże swoją opinie - ogólnie opisy robisz bardzo fajne, ta szkoła strasznie przypomina moją budę. ;-; Jedynie momentami drażni mnie coś, co dość często spotykam. Nie wiem jak to wytłumaczyć...
    Po prostu coś się dzieje, ktoś olewa i kontynuuje to co robił. Tutaj chodziło o to, kiedy ojciec Lucy ją podduszał. Nie zareagowała praktycznie. Po prostu upadła, a po chwili wstała i wyszła. Ani b, ani c. :/
    No cóż, w każdym razie treść jest cholernie wciągająca! Lece dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początek powitam Cię uśmiechem,
    Jak zima śniegiem.
    Jestem tutaj nowa,
    Lecz nieanonimowa.
    Będę czytać twórczość Twą uważnie
    I komentować rozdziały odważnie.
    Cieplutko pozdrawiam
    I dobre słowo zostawiam :).

    Rany!!! Ale brutal z tego ojca!!! Jakbym go dopadła to bym za klejnoty rodzinne powiesiła!!! Nie cierpię tyranii!!!

    1) Myślę, że przez podejście ojca do życia: spartańskie wychowanie i warunki. Córka ma chodzić jak w zegarku, nie powinna się stroić tylko nosić praktyczne, wygodne, "babcine" ubrania.
    2) Lisanna, Cana (bo ma niewyparzony język).
    3) Prawdopodobnie jest zmęczona albo podupadła na zdrowiu i nie ma siły wykonywać domowych obowiązków.
    4) Dla Natsu. A dla kogóż innego??? :D.

    Ps. Notka jest genialna!!! I bardzo się cieszę, że taka długa :D. A możesz mi podać linka do poprzedniego bloga??? Bo chyba nie miałam okazji go czytać... Lecę dalej :D

    OdpowiedzUsuń